Informacje:)

24.09.2018r.

Walczę z brakiem weny i czasu. Gdy tylko uda mi się stworzyć coś czadowego:P na pewno powrócę:D
Trzymajcie kciuki za szybki powrót:D Bo to na pewno nie koniec:D
Buziaki:*

22 marca 2017

Rozdział 14

Cześć i czołem:)
Oto kolejny rozdział:) Mam nadzieje, że umili wam dzień:)
Jeśli ktoś ciekawy rozdziały od 1 do 6 są już poprawione i zaktualizowane:) 
Miłego czytania:)


W głębi serca
Przekroczyć granice


Sanji przeczesał swoje blond włosy, lekko się denerwując. Niepotrzebnie  zrzucił na barki towarzysza swoje obawy co do powrotu do tamtego świata. Teraz Usopp co chwilę zerkał na niego zupełnie tak, jakby  miał nagle zniknąć. Oczywiście zabronił mu mówić komukolwiek, po co  wprowadzać jeszcze większe zamieszanie. I tak mieli wystarczająco wiele zmartwień, chociaż w tym momencie nie było tego widać. Rozejrzał się po salonie i uśmiechnął pod nosem. Ich kapitan był naprawdę niesamowity, a jego pogoda ducha działała na innych. Nawet ludzie z miasteczka przyłączyli się do jego zabawy, wesoło tańcząc i śpiewając. Jego wzrok zatrzymał się przy barze , a dokładnie na takim jednym zielonowłosym typku, który chciał przyprawić go o zawał. Cały wieczór zbierał się w sobie, by do niego podejść i w końcu pogadać. Usopp miał rację, musi zacząć myśleć i jakoś to załatwić.
- Luna, zagraj coś jeszcze! - Zawołał kapitan, wesoło krążąc wokół fortepianu.
- Dałbyś jej w końcu spokój, idioto! - Nami popatrzyła groźnie na kapitana,  a później na uśmiechniętą kobietę. - On tak zawsze...
- Nic nie szkodzi, naprawdę lubię grać, a już dawno nie miałam tak wesołych słuchaczy... - Uśmiechnęła się ponownie i zaczęła grać kolejny utwór, tym razem nieco spokojniejszy.
Sanji przyjrzał się jej, była naprawdę śliczna i taka delikatna...zupełnie inna niż Nami-san czy Robin-chan. Doskonale prezentowała się w zwiewnej sukience, która zasłaniała wszystko, co trzeba. Kuk zatrzymał się wzrokiem gdzieś na okolicach jej biustu , jednak to, co przykuło jego uwagę, wbrew pozorom było czymś innym. Jej Naszyjnik był naprawdę ładny, srebrny z jasnoniebieskim kamieniem w środku.
Westchnął i przeciągnął się na miękkiej kanapie. Nie powinien się rozpraszać jeszcze bardziej. Niechętnie  znów popatrzył na zielonowłosego, zastanawiając się, jak powinien zacząć rozmowę. Wiedział, że powinien rozegrać to na spokojnie, ewentualnie jakoś przeprosić za ten pijacki wybryk, ale tylko za to.
Sanji wstał i wyszedł z lokalu, od razu zapalając papierosa. Było już ciemno, a zapalone latarnie  oświetlały uliczki. Odetchnął głęboko, paląc papierosa zadziwiająco długo.
- Co się denerwujesz , idioto? Po prostu to zrób, to przecież tylko Marimo...

Blondyn zamrugał zdziwiony tym, co właściwie się przed chwilą stało. Cały czas siedział odwrócony w stronę recepcji, którędy wyszedł Marimo w towarzystwie niebiańskiej dziewczyny. Dlaczego taka cudowna dziewczyna zaczepia tego idiotę? A nie jego? Dlaczego z nią poszedł? Tak po prostu i to właśnie wtedy , kiedy zdecydował się z nim porozmawiać. Jakoś załagodzić sytuację. Rozmowa z Usoppem dała mu dużo do myślenia. Kurwa, chciał go nawet przeprosić! A on!
Olał go! Tak bez słowa, po prostu go olał! I to dla takiej pięknej panienki, jaką była Luna-chan! Co ten parszywy Glon sobie wyobraża? Niby taki biedny, zakochany...
Czekaj!
O czym on w ogóle myśli? Przecież to bardzo dobrze, że go olał i poszedł gdzieś z tym aniołem. To by znaczyło, że nie jest gejem i to wszystko mu się wydawało. Oczywiście byłoby lepiej , jakby ta cudna anielica podeszła do niego. Ten tępy glon na pewno nie wie , jak zająć  się tak delikatnym ciałem. Troglodyta!
Prychnął, dalej wpatrując się w ten sam punkt.
To, że razem wyszli, wcale nie znaczyło, że do czegoś dojdzie.
To spojrzenie dziewczyny przewierciło go na wylot, poczuł się dziwnie niespokojny. To wymowne spojrzenie, tak jakby  już nie zamierzała mu oddać Zoro.
Oddać...mu...zwariował? O czym on kurwa myśli?! Niech sobie go zabiera i robi z nim, co chce! On ma to gdzieś!
- Sanji?
- Hmm? - Odwrócił się i rozejrzał, by  namierzyć osobę, która do niego mówiła. Na końcu popatrzył w dół i zobaczył ich małego doktora z tym swoim zatroskanym wyrazem pyszczka.
- Co jest?
- Czy wszystko w porządku? Dlaczego Zoro wyszedł z Luną? Bardzo zbladłeś, źle się czujesz? Potrzebny ci lekarz? Poszukam jakiegoś!
- Z Luną... - Kucharz popatrzył uważnie na Choppera. Nie  rozumiał, dlaczego się tak denerwuje. - Ty jesteś lekarzem...
- A faktycznie! To pomogę. Wyglądasz, jakbyś  miał się zaraz przewrócić. Coś cię boli?
- Nie...czuję się naprawdę świetnie.
- Wow! Sanji , umarłeś? Powiedz, że nie umarłeś! Bo wyglądasz, jakbyś  umarł! - Luffy zaczął skakać wokół niego, robiąc trochę zamieszania.
- Idioto, nie uważasz, że martwi wyglądają nieco inaczej...
- Trudno się nie zgodzić... - Do rozmowy dołączyła Robin-chan, pojawiając się znikąd. Delikatnie złapała go za nadgarstek. - Biorąc jednak pod uwagę twój odcień skóry, lekko podkrążone oczy i chłodną w dotyku skórę, można by się pomylić...wyczuwam jednak tętno, co potwierdza, że jednak nie umarłeś.
- No i to, że gada! - Luffy poczochrał go przyjacielsko po włosach i rozejrzał się dookoła. - A Zoro gdzie wywiało?
- Przed chwilą wyszedł z Luną. - Odezwał się Chopper. - Może zatrułeś się czymś? Boli cię brzuch?
- Ej idioci i ty , Robin, czemu znów robicie zamie...boże , Sanji , co się stało? - Nawigatorka popatrzyła na niego wystraszona.
Sanji popatrzył na wszystkich lekko zażenowany całą tą sytuacją. O co im chodziło, przecież czuł się fantastycznie. Marimo wyszedł właśnie z piękną damą o jeszcze piękniejszym imieniu i na pewno nie myśli teraz o nim. To powód do świętowania! Wszystko wróci do normy...
- Podobno Zoro wyszedł z Luną... - Sanji patrzył na wymowne spojrzenie, jakie Robin-chan posłała Nami-san, przez co poczuł się jeszcze głupiej.
- A ty co? - Nami uniosła brew, mierząc go lekko kpiącym spojrzeniem. - Zły, że taka ślicznotka wybrała Jego zamiast Ciebie , czy zazdrosny, że z nią poszedł? - Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi, patrząc wyzywająco.
- Nami...
- No co , Robin? Zoro jest przystojniakiem , to normalne, że oglądają się na niego dziewczyny.
- Masz rację , Nami-swan... - Odezwał się słabo Sanji i wstał. - Chyba już mówiłem, że jest mi całkowicie obojętny. Mało mnie interesuje, gdzie chodzi i z kim. Może robić, co chce jak każdy z nas. A teraz , jeśli  pozwolicie, pójdę się położyć, bo jednak źle się czuję... - Kucharz wyminął ich i wyszedł z salonu, kierując się na piętro, gdzie znajdowały się ich wynajęte pokoje.

Zoro szedł koło blondynki, nie odzywając się. Świeże  powietrze nieco go otrzeźwiło i naprawdę zaczął się zastanawiać, dlaczego zgodził się wyjść z nieznajomą. Zwłaszcza że brewka chyba chciał pogadać.
- Nie ma czego żałować. Po  co kolejny raz wysłuchiwać tego, że cię nie kocha?
Zoro zatrzymał się gwałtownie, mierząc dziewczynę groźnym spojrzeniem. Ta jednak nie wyglądała na przejętą, tylko uśmiechnęła się delikatnie.
- Spokojnie, nie czytam ci w myślach, po prostu twoi przyjaciele nie są zbyt dyskretni. - Zaśmiała się dziewczęco. - Poza tym czuć od ciebie złamanym sercem.
- Nic sobie nie złamałem... - Mruknął trochę zawstydzony i zły na resztę. Niczego nie potrafili zachować dla siebie. Banda debili.
- Jesteś uroczy. Cóż, to  jego strata, że nie widzi, jak bardzo mógłbyś go uszczęśliwić. - Dziewczyna wzruszyła ramionami. – To co,  idziemy dalej? Z chęcią pokażę ci okolicę, wieczorami jest tu naprawdę pięknie.
- Jesteś dziwna. Nie boisz się spacerować po nocy z nieznajomym? - Mówiąc to, jednak ruszył dalej, było coś w tej dziewczynie, co go intrygowało.
- Po prostu znam się na ludziach...albo jestem z tych niegrzecznych dziewczynek, które lubią zaczepiać przystojnych piratów. - Mrugnęła do niego zalotnie.
Zoro nie odpowiedział, w sumie taka sytuacja zdarzyła mu się pierwszy raz. Nigdy nie miał zbyt dobrych kontaktów z kobietami. Nie liczył Kuiny , bo wtedy byli jeszcze dzieciakami. Nami i Robin też się nie wliczały, bo ta pierwsza to jakiś demon nie kobieta, a Robin to Robin...
- Widzę, że jesteś z tych nieśmiałych, milczków... - Uśmiechnęła się, siadając w parku na ławeczce.
- Zastanawiam się, czego ode mnie  chcesz, kobieto?
Stanął przed nią  i przyjrzał się jej. W dobrze oświetlonym parku widział ją doskonale.
Piękne rozpuszczone długie blond włosy, duże błyszczące zielone oczy przyozdobione w kaskadę gęstych rzęs. Ubrana w niebieską sukienkę wyglądała jak dziewczyna nie z tego świata. Musiał przyznać, że nie brakowało jej uroku osobistego.
- Jesteś bezpośredni. -Zaśmiała się.- Nic nie chcę, po prostu lubię pomagać tym o złamanym sercu. Jeśli byś zapragnął mojej pomocy, mogłabym uleczyć twoją cierpiącą duszę...
- Ta akurat, jesteś naprawdę dziwna... - Zoro spiął się. To, co  mówiła ta kobieta, było naprawdę niepokojące.
- Może i tak... – Przeciągnęła się z gracją i spojrzała mu prosto w oczy. - Ale czy nie byłoby cudownie popłynąć w dalszą podróż już bez tych wszystkich ciążących ci uczuć? Nie powiesz mi chyba , że nie chciałbyś przestać go kochać? Poczuć się znów szczęśliwy i wolny...
- Zamknij się... - Zoro cofnął się, nie chciał przyznać nawet sam przed sobą , jak bardzo kusiły go jej słowa.
- Ten słodki blondynek na pewno od chwili, gdy się dowiedział , nie marzy o niczym innym. - Dziewczyna wstała, podchodząc do szermierza bardzo blisko. - Mogę sprawić, że znowu będziesz wolny i już nigdy nie będziesz cierpiał z miłości...
Zoro popatrzył znów w jej hipnotyzujące zielone oczy. To, co mówiła, było takie kuszące i naprawdę sporo by ułatwiło. Gdyby nie kochał tej zakręconej brewki, mogliby spokojnie ruszyć dalej. O ile dziewczyna mówiła prawdę. I co by chciała w zamian?
- Wszystko pięknie , o ile mówisz prawdę i muszę uprzedzić, że nie mam  pieniędzy... - Zakpił, patrząc z góry na dziewczynę, która zaczęła błądzić palcem po jego bicepsie.
- Nie jestem w stanie ci tego udowodnić, musiałbyś mi zaufać. - Zaśmiała się. - A jeśli chodzi o cenę, to jakoś się dogadamy...

Sanji patrzył w sufit. Już  był spokojny i wcale się nie dziwił załodze, bo gdy wszedł do pokoju i popatrzył w lustro, sam się przestraszył. Przeciągnął się na łóżku i wtulił w miękką pościel. W pokoju stało jeszcze jedno, więc już niedługo nawiedzi go któryś członek załogi.
- Powinienem więcej spać... - Mruknął do siebie i pomimo to wstał. Nie czuł się zmęczony, chociaż było już późno. Zaczął krążyć po pokoju, próbując odgonić niepożądane myśli, ale wcale mu to nie pomogło. Dopiero gdy usłyszał jakieś hałasy dochodzące z korytarza, zatrzymał się i zgasił papierosa w szklanej popielniczce. Podszedł do drzwi i wyjrzał zaciekawiony usłyszanymi dźwiękami.
Jednak to, co zobaczył, było czymś, czego się w ogóle nie spodziewał. Nie poruszył się , obserwując , jak piękna długowłosa blondyna namiętnie całowała się z Zoro. I to z wzajemnością!
Oparta o drzwi rękami obejmowała go za szyję, a jej smukłe nogi oplatały go w pasie.
Przełknął ślinę, gdy kobieta sięgnęła jedną  dłonią do klamki i z cichym skrzypnięciem otworzyła drzwi. Już po chwili oboje zniknęli w pomieszczeniu.
Młody kucharz rozejrzał się po korytarzu. Czy to się naprawdę dzieje?
Jego oddech przyśpieszył gwałtownie, nie rozumiał, dlaczego poczuł się tak źle. Przecież to tylko Marimo! Może kochać się z kim chce! Byle nie z nim!
Zamknął się w pokoju i popatrzył na swoje drżące dłonie.
- Kurwa!


7 komentarzy:

  1. Te dziąłcha łapy precz! *wymachuje miotłą*
    Cóż ja mogę powiedzieć no... Mam niedobór twoich rozdziałów T_T są piękne...
    No i fragmenty które mnie urzekly... Bo tak xD
    "Nami i Robin też się nie wliczały, bo ta pierwsza to jakiś demon nie kobieta, a Robin to Robin..."
    Robin jest osobnym gatunkiem a Nami paktowala z szatanem xD
    "Nic sobie nie złamałem..."
    No geniusz kurna xD
    "- Wow! Sanji , umarłeś? Powiedz, że nie umarłeś! Bo wyglądasz, jakbyś umarł! - Luffy zaczął skakać wokół niego"
    Sanji był i Brooka na naukach i się nauczył być martwy xD

    Sayonara <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś demonem, szatanem w ludzkiej skórze! Teraz nie będę mogła sie doczekać kolejnego rozdziału!
    Świetny rozdział i mimo że podczas czytania czegoś mi brakowało to po zastanowieniu sie niemam sie do czego przyczepić... no dobra, prawie. Błagam Cię! - PISZ DŁUŻSZE ROZDZIAŁY!!!
    Czekam na kolejny rozdział i wyklinam tę blądwłosą sucz >_<
    Weny i czasu życzę (a wręcz mam nadzieje bo niemoge doczekac sie co bedzie dalej) ^^
    ~Kanshin

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Słoneczko,
    Liceum mnie wykończy, RATUNKU!!! Przepraszam, w każdym razie, nie widziałam żadnych błędów i powtórzeń wiec dajesz radę :).
    Łoł, łoł, łoł, łoł, łoł, łoł! Czy mi się wydaje czy to Marimo się zgodziło!
    Co to w ogóle za laska jest, ma jakieś supermoce czy co!? Muszę przyznać, że porównanie Nami do demona, jest bardzo trafne.
    "- Wow! Sanji , umarłeś? Powiedz, że nie umarłeś! Bo wyglądasz, jakbyś umarł!"
    To co Luffy zawsze odstawia, jest po prostu rozważając :'D.
    Zaciekawiła mnie reakcja Sanjiego, drżące ręce i to, że poczuł się źle po zobaczeniu Zoro z blądwłosą diablicą... Nie bardzo wiem, co o tym myśleć...
    Najbardziej jednak, zmartwiłam się tą jego bladością. Czyżby powrót naprawdę źle się udał?
    Dalej męczę Cię tym LawLu ale jak już kiedyś wspominałam, naprawdę uwielbiam ten parking :).
    Przesyłam duuuuużo weny i prztulasów. Pisz dalej, ponieważ jesteś naprawdę dobra w tym co robisz :D.
    Ma-chan
    PS Było mi naprawdę miło, jak odpisałaś mi wtedy. Bardzo za to dziękuję ;). Pozdrawiam też betę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *miało być "po prostu rozwalające" ale pisałam na telefonie i sama wiesz jak to wygląda...

      Usuń
    2. Przykro mi Ma-chan na liceum nic nie poradzę:p
      Tak, dobrze ci się wydaje Nasz Zielony Idiota się zgodził:)
      Cóż jeśli chodzi o zachowanie Sanjiego...
      Myślę, że wypieranie pewnych faktów...nie wyklucza zazdrości...lol:D
      Dziękuje za wene:D Przyda się.
      Jeśli chodzi o Law/Lu to właśnie się poprawia...
      Pozdrawiam
      Muza

      Usuń
    3. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak mi się ciepło robi na serduszku, gdy odpowiadasz na moje komentarze :).
      CO ZA SKRETYNIAŁY IDIOTA, choć po części go rozumiem, nieodwzajemniona miłość boli... BARDZO boli...
      Zgadzam się, stu procentowe lol :').
      Jeeej, LawLu <3, :D!!! Tak się cieszę!!!
      Jeśli chcesz, możesz do mnie mówić Martyna albo Mati (choć w tym wypadku chyba pisać...).
      Ściskam,
      Ma-chan

      Usuń
  4. Spierpapier blondwłosa plażo! *Rzuca w plażę kamieniem* A masz z kamienia ty placku uwodzicielski ty!... No dobra, trochę mnie poniosło XD Opowiadnanka bardzo wciągające *Maziut skaner błędow nie widzi* No i bez błędów no! Niech cię wena nie opuszcza, siostro Yaoistko!

    OdpowiedzUsuń