Informacje:)

24.09.2018r.

Walczę z brakiem weny i czasu. Gdy tylko uda mi się stworzyć coś czadowego:P na pewno powrócę:D
Trzymajcie kciuki za szybki powrót:D Bo to na pewno nie koniec:D
Buziaki:*

24 lutego 2017

Rozdział 12


W głębi serca
Przekroczyć granice


Sanji zajrzał do środka kuchni, wyglądało na to, że Marimo sobie poszedł. Czego on od niego oczekiwał? Naprawdę myślał, że usiądą przy butelce sake i pogadają o tym, co się stało?
Chłopak wszedł do środka, zamykając cicho drzwi.
Nie miał zamiaru przeprowadzać tej rozmowy tak szybko, jeśli w ogóle. Nie mogliby po prostu zostawić tego za sobą i wrócić do normalności?
- Kurwa!
Popieprzony świat za lustrem! Wdarł się tu niezaproszony i namieszał wszystkim w głowach! A szczególnie temu idiocie. Rozmawiać mu się zachciało, nagle wylewny się zrobił, palant jeden.
Młody kucharz podszedł do lodówki i otworzył ją z rozmachem. Musiał się odprężyć, a co najważniejsze, przestać myśleć w kółko o tym Glonie. W końcu przestać doszukiwać się w tym wszystkim jakiegoś sensu. I na siłę jakiegoś rozwiązania. To przez ten stres pewnie miał ten gówniany sen o tamtym świecie. Musi w końcu się uspokoić. Co z tego, że Roronoa go kocha? Przecież to nie jego problem? Niech sam się weźmie w garść i pogodzi z rzeczywistością. Bo co on mógłby jeszcze dodać? Powiedział, a raczej wykrzyczał mu już wszystko!
Wyciągnął kilka rzeczy i rozłożył na blacie. I tak będą musieli zrobić nowe zapasy.

- Wiesz, chciałbym mieć już to z głowy... - Blondyn zaciągnął się papierosowym dymem i nałożył kolejną przepyszną potrawę na półmisek. Nawet nie zwrócił uwagi, że minęło tyle czasu. Całkowicie dał się pochłonąć gotowaniu, co doskonale ukazywał zapełniony pachnącymi potrawami stół.
Popatrzył obojętnie na Usoppa, który wyglądał na spiętego. Gdy zobaczył go wchodzącego do kuchni jakiś czas temu, uznał, że powinien to zrobić. Dowiedzieć się czegoś więcej i pogadać, by zrzucić z siebie ten ciężar. Bo czuł, że jak tego nie zrobi, w końcu oszaleje. A ich snajper nadawał się do tego idealnie, wyglądał, jakby dużo wiedział o tym, co się działo na statku. On na pewno pozwoli mu zrozumieć, co się stało i wcale nie będzie musiał rozmawiać z Algą. Tak, to był świetny pomysł. On dowie się wszystkiego, czego chce, a Marimo niech się męczy sam.
- Długo mam jeszcze czekać? Gadaj... - Sanji popatrzył na towarzysza ponaglająco, unosząc swoją zakręconą brew.
- Eeee...no a co konkretnie chciałbyś usłyszeć? - Młody kucharz postawił kolejną potrawę na stole i westchnął, starając się zachować spokój.
- Już przecież powiedziałem, po prostu opowiedz wszystko od początku. Chcę w końcu zrozumieć, dlaczego mnie okłamaliście.
- Ale może powinieneś porozmawiać z Zoro, ja nie wiem wszystkiego...
- Wiesz wystarczająco dużo... - Syknął, a złość znów w nim wezbrała, wrócił do swojej kuchni i znów zaczął szykować składniki na kolejną potrawę. -  Nie chcę rozmawiać z nim, tylko z tobą. Rozumiesz?
- Dobra...


Sanji dopalił papierosa w trybie natychmiastowym i wyciągnął kolejnego, mierząc snajpera rozeźlonym spojrzeniem. Musiał skończyć z gotowaniem, bo na stole i blatach nie było miejsca na kolejną potrawę. Więc usiadł naprzeciwko niego i próbując zachować spokój, słuchał jego opowieści.
- Nie sądziłem, że z ciebie taki artysta... - Zakpił, opowieść Usoppa wiele wyjaśniała i musiał przyznać, że ich snajper ma gadane.
Usopp zaczerwienił się po czubki uszu, w duchu modląc się, by Sanji nie skopał mu teraz tyłka.
- I ta głupkowata książka też była od ciebie?
- Tak, zrozum, chcieliśmy mu jakoś pomóc w tych trudnych chwilach...
Blondyn uniósł brew, ale nic nie odpowiedział. Powoli zaczął rozumieć, jak w ogóle doszło to tej głupiej sytuacji.
- Wiesz, wróciłeś z tamtego świata i byłeś jakiś inny. Myśleliśmy, że ty też coś poczułeś...i że się tego wstydzisz.
Kucharz dopalił papierosa i westchnął zrezygnowany, naprawdę się porobiło.
- Rozumiem, że upiliście mnie i podaliście na tacy Zoro, bo uznaliście, że nagle zmieniłem orientację i jestem w nim zakochany. A seks z nim pomoże mi odkryć swoje prawdziwe pragnienia?
- To był pomysł Nami. - Usopp skrzywił się. - Próbowałem ją przekonać, że to nie jest dobry plan, ale ona chyba zwariowała na waszym punkcie.
- Cudownie. Pomysły, plany i konspiracje. - Mówił spokojnie, ale jego słowa wręcz ociekały kpiną. - Jestem ciekawy, skąd ta pewność, że nic mi nie zrobił? Ja nic nie pamiętam. A wątpię, że czatowaliście pod drzwiami.
- No wiesz!? On przecież nie jest taki! - Usopp wstał rozeźlony. - Słuchałeś mnie w ogóle?
- Dobra, uspokój się...rozumiem, Zoro to ideał wszystkich cnót, wręcz rycerz w złotej zbroi i na białym koniu.- Prychnął z irytacją, ale na jego policzki wkradły się zdradliwe rumieńce.
Bardzo nie spodobała mu się postawa Zoro. Z góry założył, że nie poradzi sobie z pijacką wpadką i z jego dziwnymi uczuciami. Później dał się namówić do próby uwiedzenia jego osoby, nawet nie wierząc, że mu się to uda. Przecież to nielogiczne! On naprawdę nie ma mózgu. - Myślisz, że on tak na serio...się zakochał? - Pomyślał o swoim powrocie i o związanych z nim emocjach. Tyle się wydarzyło i tam, i tu. Ta cholerna zmiana Marimo i te wszystkie krępujące zdarzenia teraz nabrały sensu. Co on sobie w ogóle myśli? Przecież On to On, a Glon to Glon, czy nikt nie widzi, jakie to irracjonalne? Czy on tego nie widzi?
Potarł dłońmi skronie, by choć trochę zebrać myśli. Co powinien teraz zrobić?
- Myślę, że tak... wątpię, że gdyby było inaczej dałby się namówić na te wszystkie głupie rzeczy, jakie zrobił...
- Wiesz... - Sanji popatrzył na niego zrezygnowany. - Może jednak chodzi mu o tamtego mnie? Dobra, może zrobiłem coś głupiego po pijaku, ale to wcale nie oznacza, że wtedy się zakochał. Przecież był na mnie wściekły, a później pojawiła się ta Ciota i namieszała mu w głowie... - Zmierzył przyjaciela poważnym i pełnym nadziei spojrzeniem. Bardzo chciałby, by przyznał mu rację.
- Raczej to wyglądało tak, jakby go nie lubił jeszcze bardziej niż ciebie...
- To po cholerę dał mu się pocałować?! - Blondyn wsunął dłoń we włosy. - Może lubi takie bezbronne sieroty, które trzeba na każdym kroku ratować? Ja taki nie jestem! Nie potrzebuję wybawiciela! Co ja kurwa gadam!? W ogóle nie potrzebuję faceta!
- Sanji?
- Co?!
- Powiedz, czy w tamtym świecie coś się stało?
Młody kucharz zamrugał gwałtownie, przełykając ciężko ślinę. Odkąd wrócił, z nikim nie rozmawiał o zdarzeniach z tamtego świata. Jak ktoś pytał, to omijał najważniejsze szczegóły. Bo przecież to było takie krępujące. Nie chciał do tego już nigdy wracać, ale niestety ciążyło to nad nim jak jakiś omen.
Jednak gdy zaczął, reszta nie była już trudna. Opowiedział wszystko to, co dotyczyło jego i Marimo. Zawiesił głos, gdy doszedł do końca opowieści. Jego policzki pociemniały, a uszy zapiekły. Sam nie wierzył, że wypowie te słowa na głos. Było mu tak wstyd.
- No i on wtedy...zrozum, nie miałem siły, by go odepchnąć...no i zaczął mnie całować... - Popatrzył na tępy wyraz twarzy kolegi, co wcale nie pomniejszyło wstydu, jaki teraz czuł. - A zaraz potem, trach i już byłem tutaj, i całowałem Marimo...
- O kurwa... - Usopp nie pohamował języka, był raczej osobą, która nie używa wulgaryzmów. Chyba Sanji pierwszy raz słyszał przekleństwo wypowiedziane z jego ust.
- Nie wiem, co teraz zrobić... - Blondyn położył głowę na kawałku wolnego od potraw stołu. Ich intensywne zapachy zaczęły mieszać się ze sobą i zamiast kusić, drażniły nos.
- Może powinieneś porozmawiać...
- Jeśli powiesz, że z Zoro, to nakopię ci do dupy... - Popatrzył na niego groźnie. - Nie chcę z nim o tym rozmawiać i jeśli myślisz, że przyznam się przed nim do tego, co zaszło, to chyba cię porąbało. Już wystarczająco mi wstyd za to głupie pijackie nieporozumienie! - Wstał energicznie. Czuł, że jeśli czegoś nie zrobi, to oszaleje.
- Więc dlatego tak dziwnie się zachowywałeś...
- No raczej! Nieczęsto mi się zdarza być prawie przelecianym przez jakąś morską Algę! Czy się z nią całować! Czy...do jasnej dupy...! - Sanji popatrzył na przyjaciela, po jego minie domyślił się, że pewnie wygląda jak wariat. - Ty rozumiesz!? To jest kurwa Zoro!
- Tak, rozumiem, że całowałeś się z Zoro i... w dodatku z oboma... - Snajper podrapał się po swoim długim nosie. Próbował usiedzieć na krześle i nie uciec przed lekko rozchwianym emocjonalnie i nadludzko silnym towarzyszem. Dlaczego to on musiał z nimi rozmawiać? Przecież to Robin jest tą najmądrzejszą i na pewno by jej nie pobili w napadzie złości. - Nie zrozum mnie źle...ale chyba nie rozumiem, dlaczego się tak złościsz? - Usopp zagryzł dolną wargę, to co planował powiedzieć na sto procent skończy się jego śmiercią. - Jeśli nic do niego nie czujesz, co oczywiście już nam wielokrotnie potwierdziłeś, to w czym problem? Możecie porozmawiać, ustalić pewne rzeczy. Że nic się nigdy nie wydarzy, Zoro pewnie zrozumie, chyba że...jednak ci się podobało? I nie możesz się z tym pogodzić...?
Sanji zdębiał, czy to naprawdę tak wyglądało?
- Pojebało cię? Czy ja jestem jakiś nienormalny?
- Przestań! Zoro też nie jest nienormalny, po prostu się zakochał.
- Jesteśmy piratami! Nie zakochujemy się!
- I mówi to ten, co nadskakuje każdej napotkanej pannie...
- To zupełnie co innego!
- To dokładnie to samo. Po prostu chciał, byś go polubił i na pewno nigdy nie planował zrobić czegoś niewłaściwego. A ty potraktowałeś go, jakby bóg wie co zrobił. Przecież cię nie zgwałcił ani do niczego nie zmuszał! Więc zacznij w końcu myśleć i zastanów się, co teraz zrobić. Bo jak się nie dogadacie, nie popłyniemy dalej!
Kucharz usiadł z powrotem na krzesło i odetchnął głęboko. Usopp naprawdę go zadziwiał.
- Nie wiem, co bym miał mu powiedzieć. Myślisz, że mnie nie jest źle, że taki antyspołeczny troglodyta zakochał się akurat we mnie? I to przeze mnie?
- Więc go przeproś i na pewno jakoś się dogadacie...
- Matko, Zoro też tak doradzałeś? - Sanji przeczesał dłonią włosy, robiło mu się coraz bardziej głupio i niezręcznie.
- Co ty! Przy nim musiałem wypić morze wódki, by w ogóle coś z niego wydobyć i się nie bać, że mnie pokroi. - Zaśmiał się, by choć trochę rozładować sytuację i uspokoić trzęsące nogi. - Wszyscy zawaliliśmy i jesteśmy sobie winni tego, co się dzieje. Możesz nam wybaczyć albo nie. Twoja decyzja, ale jeśli chcemy ruszyć dalej, musisz odpuścić jemu...
Sanji przyjrzał się uważnie przyjacielowi i uniósł zakręconą brew.
- Mam mu odpuścić? Pogadać i przeprosić za coś, czego nawet nie pamiętam? - Chłopak zacisnął usta, ta propozycja nie była taka zła, ale czy Marimo naprawdę tak spokojnie się z tym pogodzi? No bo co z tego, że pogadają i ustalą jakieś tam granice, jeśli on w dalszym ciągu będzie go...kochał? Będzie się gapił tymi swoimi smutnymi oczami. Jak długo wytrzymają taką presję? W końcu któryś z nich pęknie. Znowu go nawyzywa od najgorszych, raniąc jego uczucia jeszcze bardziej, albo co gorsza tej Aldze strzeli coś głupiego do głowy.
- Sanji?
- Jest jeszcze coś... - Kucharz otrząsnął się z rozmyślań i zamiast patrzeć w przestrzeń, skupił wzrok na towarzyszu. Jak już otworzył się przed Usoppem, to nie było sensu czegokolwiek ukrywać. - Boję się...że mój powrót nie odbył się poprawnie...

***
Hej!
Miałam tu coś napisać...
Oczywiście dziękuje za wszystkie komentarze:)
Jeśli chodzi o dodatek Law/Lu to się właśnie produkuje ale jeszcze trochę to potrwa:p
Czy Law pojawi się w opowiadaniu po tej stronie lustra?
Tak, jasne:) Ale niestety dopiero w czwartej części więc trochę poczekacie:p.



3 komentarze:

  1. Cześć Słoneczko,
    Ha, pierwsza! Nieczęsto się to zdarza. Nie zauważyłam żadnego błędu więc nie mam się do czego czepiać :).
    Co do rozdziału, bardzo mi się podobał i Usopp prawiący mądrości ludowe mnie po prostu rozwalił :D. Mam nadzieje, że po tej rozmowie Saji'emu się troszkę rozjaśni w łepetynie i chociaż porozmawia z Zero.
    Co do LawLu, bardzo się cieszę... ale dopiero czwarta część :'(, mój drogi, ja tu umrę chyba (cierpię na niedobór dobrego LawLu).
    Pozdrawiam i przesyłam bardzo dużo weny.
    Ma-chan
    PS Twoja beta wykonuje kawał dobrej roboty :), (piszę teraz bezpośrednio do niej) oby tak dalej, nie widzę w tekście żadnych błędów i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Pozdrawiam i zachęcam do dalszej pracy ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Witooojjjj~
    Napisałabym wcześniej ale nie miałam jak ;;;
    Fajnie że wróciłaś do regularnego wrzucania notek ^^
    Usopp psycholog pokładowy xD
    No i...
    Co?
    Coo?
    Cooooo?
    Jak to nie poprawnie? Będę cierpieć na niedobór tego opka jak wszystko zrobi się takie ciekawe T^T Ale w sumie to nie takie złe...

    Czekam na next słonko! °w°

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ciekawi mnie w jaki sposób pojawi się Law czwartej części jeju jak dobrze się orientuje na razie są 2 .......
    a co do Zoro i Sanjiego hmmm to mam nadzieje że skończy się inaczej niż po 2 stronie lustra (chodzi mi o ich sex)

    OdpowiedzUsuń