Informacje:)

24.09.2018r.

Walczę z brakiem weny i czasu. Gdy tylko uda mi się stworzyć coś czadowego:P na pewno powrócę:D
Trzymajcie kciuki za szybki powrót:D Bo to na pewno nie koniec:D
Buziaki:*

16 września 2015

Rozdział 5

W głębi serca
Po drugiej stronie lustra
                   
Sanji założył nogę na nogę , niecierpliwiąc i martwiąc się coraz bardziej. Siedział na miękkiej kanapie, podobno w jego mieszkaniu, umieszczonym w jakimś dziwacznym wielkim budynku. Przez otwarte okno wdzierały się hałasy z dziwnego zewnętrznego świata , który za nic nie przypominał piękna oceanów i kolorowych wysp , na których jeszcze parę godzin temu się znajdował. Jeszcze raz popatrzył na zgromadzonych koło niego  ludzi, były tam piękne jak zwykle Nami-san i Vivi-chan oraz Luffy i Usopp.
- Nami, może po prostu zabierzmy go do lekarza? - Usopp podrapał się po głowie z niepewną miną.
- Jeszcze go zamkną w wariatkowie, nie zauważyłeś, że bredzi jak potłuczony – Warknęła zdenerwowana rudowłosa.
- Ja mu tam wierzę! – Wtrącił się Luffy, jako jedyny był bardziej podniecony całą tą sytuacją niż zmartwiony.
- Tak, ale ty byś uwierzył w e wszystko, więc twoje zdanie się nie liczy... – Długonosy rozsiadł się wygodniej w fotelu. Drugi chłopak w ogóle się nie przejął i usiadł bliżej blondyna , szeroko się uśmiechając.
- Naprawdę jestem piratem i cały się rozciągam?! - Spytał po raz kolejny, kołysząc się wesoło.
- Tak, jesteś kapitanem na naszym statku i człowiekiem , który odnajdzie One Piece i zostanie królem piratów – Odpowiedział , lekko się uśmiechając. Pocieszający był fakt, że chociaż ktoś mu wierzył,  a przynajmniej sprawiał takie wrażenie.
- Ale odlot, słyszeliście?! - Zawołał wesoło , ale reszta i tak go nie słuchała , dyskutując miedzy sobą.
- Może po prostu poczekajmy na Zoro , w końcu on ma tu najwięcej do powiedzenia – Stwierdziła nieśmiało Vivi, próbując opanować rozjuszoną koleżankę. W Sanjim  aż się zagotowało na dźwięk tego imienia. Odkąd  dostrzegł na komodzie to dziwne zdjęcie przedstawiające jego i tego przeklętego Marimo razem , w dodatku uśmiechających się, miał bardzo złe przeczucia.
- A co niby ten zielony idiota może mieć do powiedzenia?! - Powiedział zirytowany i po raz kolejny posprawdzał kieszenie w poszukiwaniu papierosów – Powiedzcie, że gdzieś tu są papierosy. - Luffy przestał się kołysać i chichotać i popatrzył na niego zdziwiony.
- To nie jest zabawne,  przecież nie palisz od dwóch lat...- Odpowiedział mu całkowicie poważnie.
- Świetnie! – Syknął wściekle. – Musiałem nieźle przyjebać w łepetynę, że mam takie popieprzone omamy. – Powiedział bardziej do siebie niż do reszty. Nie wiedzieć czemu nie potrafił się uspokoić , a to zdjęcie cały czas przyciągało jego uwagę. - To może powiecie mi , jaki to niby jestem , zanim postanowicie zrobić ze mnie  czubka? - powiedział zrezygnowany , patrząc po zdziwionych twarzach przyjaciół. Po chwili ciszy Nami usiadła obok blondyna i złapała go czule za dłoń, niepewnie  na niego zerkając.
- Wybacz, no to my znamy się z liceum, ty poznałeś nas z Luffym . Zanim  adoptował cię Zeff , byliście w jednym sierocińcu, razem z Ace’em  i Sabo. Usopp chodził do szkoły razem z Luffym  i tak się zaprzyjaźniliśmy. Ty chodzisz do szkoły gastronomicznej , a Vivi to twoja młodsza koleżanka, której czasami dajesz korepetycje. To jest twoje i Zoro mieszkanie, kiedyś mieszkał z wami Luffy , ale jakiś czas temu się wyprowadził. - Dziewczyna mówiła powoli tak , by wszystko dotarło do jej zdezorientowanego kolegi. - Jakieś pytania? - Sanji chłonął jej każde słowo , by zebrać jak najwięcej informacji , które mogłyby  mu się przydać.
- Kilka: co z Robin-chan, Chopperem  i Frankym?
- Ja nie znam nikogo takiego – Nami popatrzyła na resztę zebranych , ale raczej żadne  z nich nie wiedziało, o  kogo może mu chodzić.
- Więc pytanie , czy posiadamy statek , jest raczej bez sensu?
- Nie mamy statku – Powiedział zawiedziony Luffy – Nawet nigdy nie pływaliśmy na takim – Dodał.
- Dlaczego mieszkam razem z tym kretynem szermierzem? - Ta odpowiedź mimo wszystko ciekawiła go najbardziej. Przełknął nerwowo ślinę. W  tym momencie oddałby  wszystko za choćby  jednego papierosa.
- Jak to dlaczego ? Przecież jesteście ze sobą... - Nami ścisnęła jego dłoń , czując jak mężczyźnie napinają się mięśnie. Sanji nie odpowiedział , tylko pobladł lekko. Z przedpokoju doszły ich dźwięki otwieranych , a następnie zamykanych drzwi. Po chwili zza  rogu wyłonił się Zoro i popatrzył na wszystkich  lekko zdziwiony.
- Siema, zapomniałem o czymś czy to zbieg okoliczności, że was tyle zegnało w jedno miejsce? - Zażartował , odkładając plecak i skórzaną kurtkę pod ścianą. Luffy wstał i podszedł do zielonowłosego, Sanji wpatrywał się w podłogę , nerwowo przetwarzając informacje, a serce  biło mu coraz szybciej. Przecież to , co mówili , było niemożliwe  i obrzydliwe. To był jakiś koszmar , z którego nie potrafił się obudzić. Luffy zaczął szybko streszczać przyjacielowi , co się mniej więcej stało i że nie jest dobrze. Mina Zoro nieco zrzedła po tym , co usłyszał i podszedł od razu do swojego chłopaka. Stanął za kanapą i wsunął dłoń w krótkie blond kosmyki lekko ale pewnie odwracają c mu głowę tak by spojrzał mu w twarz.
- Co jest , Sanji?  - Spytał czule, patrząc mu głęboko w oczy. Sanji poczuł, że zaraz oszaleje, pierwszy raz usłyszał swoje imię, czule wypowiedziane przez tego zielonego glona , a w dodatku jego ciało zareagowało przyjemnymi dreszczami na jego dotyk. Szarpnął się gwałtownie i uciekł za najbliższe drzwi , które okazały się prowadzić do łazienki. Serce waliło mu jak oszalałe i nie potrafił nabrać powietrza. Miał dość tego szalonego świata, przecież to wszystko co mówili było chore. Zrobiło mu się niedobrze , więc zamknął oczy , próbując poukładać wszystkie fakty w głowie. Osunął się po drzwiach na ziemię i starał się uspokoić , gdy ktoś zapukał.
-  Zostawcie mnie, muszę pomyśleć... – Zawołał,  by dali mu na chwilę spokój, wziął głęboki wdech. Wiedział, że to nie czas i miejsce na atak paniki.

- Dobra... – Głos zza  drzwi należał do Zoro , ale był taki dziwny, pełny niepokoju. Sanji brał głębokie wdechy, aż  jego serce zaczęło normalnie bić. Otworzył oczy i skupił się na faktach. Wiedział , że jakimś cudem znalazł się w innym świecie, gdzie nie był piratem lecz najzwyczajniejszym obywatelem , a w dodatku wszystko wskazywało na to , że jest Gejem i w dodatku jest z Nim. Z trudem opanował mdłości. Na  samą  myśl,  że ten kretyn mógłby go dotykać w tak popieprzony sposób , robiło mu się słabo. Wstał i rozejrzał się dookoła zwykła mała łazienka z wanną, kiblem, umywalką i lustrem. Odpowiedź była taka oczywista, zwierciadło takie samo w obu światach. Wiedział, że jak najszybciej musi wrócić do tego muzeum , by wydostać się z tego zwariowanego świata. Popatrzył nerwowo na drzwi, będzie musiał jakoś przekonać tego kretyna, że to jakaś wielka pomyłka. Powróciło wspomnienie tego miłego uczucia , gdy go dotknął, odkręcił wodę i opłukał twarz. To wszystko było takie dziwne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz